3/20/2018 0

Wracam.

           



Dawno mnie tutaj nie było, ponad rok. Piszę, ponieważ lubię i nie ukrywam, jest to rodzaj swoistej terapii, a po trosze z samotności. 
  Życie przecieka nam przez palce, dosłownie, mija dzień za dniem i w tej codzienności nie doceniamy tego, co jest naprawdę istotne, osób nam najbliższych. Rozumiem, praca, szkoła, zakupy, nowy samochód, proza życia, ale na co komu sukcesy, awanse, premie, gdy nie mamy z kim się tym wszystkim dzielić? Kiedy nie znajdujemy czasu na rozmowę, czasami nawet nie potrafimy już ze sobą rozmawiać, spędzać wolnych chwil razem. W dobie internetu marnujemy tyle cennego czasu na pierdoły, z perspektywy lat dostrzegam,  jacy stajemy się przez to ubodzy mentalnie, już nie wspomnę (a jednak wspomniałam) o jakości rozmów, miernocie zasobu słów, porażka. 'Siema', 'spoko ziom', 'elo' i cała masa inwektyw w ustach dzisiejszej młodzieży, to kompromitacja nas rodziców czy to 'takie czasy'? 
Sama mam syna wchodzącego w wiek nastoletni i całą masę obaw z tym związanych. Póki co (odpukać), nie sprawia problemów wychowawczych, uczy się w miarę (tzn. mógłby lepiej, ale wciąż dopada Go leń;), nie rzuca 'mięsem', jest uprzejmy i zna trzy słówka za małe trzy grosze, dziękuję, przepraszam i proszę. Niby nic wielkiego, ale obserwując rówieśników Młodego, to już coś!
  Wracając do wątku marnowania czasu i nieumiejętności nawiązywania relacji z bliskimi...
Miałam wspaniałą, kochającą, po prostu cudowną Mamę, miałam, niestety przegrała walkę z nowotworem. Nie ma Jej z nami już ponad rok, a ja wciąż nie potrafię się z tym pogodzić. Walczyła dzielnie, znosiła ból, radioterapie, chemie, wypadanie włosów, ciągłe wizyty u lekarzy, ale nigdy się nie skarżyła na swój los, nigdy. Wierzyła, modliła się, nigdy nie miała pretensji do Boga o to, że zachorowała. Natomiast ja miałam ogromne, byłam wściekła, zrozpaczona i bezsilna. Kiedy otrzymałam telefon, że odeszła, w tym samym momencie odwróciłam się od Jezusa, wręcz Go znienawidziłam, że nam Ją zabrał. 
Nawet sobie nie wyobrażacie jakie emocje mną wtedy targały, gniew na wszystko i wszystkich, poczucie winy, że może mogłam zrobić więcej i ogromną pustkę w sercu, która jest we mnie do dziś.
Tęsknię strasznie, tyle chciałabym Jej powiedzieć, za tyle błahych nieporozumień przeprosić, pójść z Mamą na spacer, ulepić pierogi, przytulić się.
Byłyśmy zżyte, codziennie rozmawiałyśmy przez telefon, gdy Mamy nie było u nas, kilka, nawet kilkanaście razy dziennie. Czasami posprzeczałyśmy się, pogniewałyśmy, niekiedy padały niecenzuralne słowa, nie zawsze byłam tak cierpliwa, wyrozumiała jak być powinnam, żałuje.
Żałuje wszystkich przykrych słów, gestów i beznadziejnych zachowań, naprawdę czasami postępowałam jak niedojrzała gówniara i cholerna egoistka, przepraszam Cię Mamuś za wszystko. 
Nie zasłużyłaś sobie na to, byłaś najlepszą Mamą, najuczciwszym człowiekiem i najukochańszą Babcią na świecie.
Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 shesha pisze