3/24/2018 2

Niepokorna.

  Sobotnie popołudnie, siedzę na kanapie, dzisiaj strajkuję, nie sprzątam i nie gotuje. Trzecia kawa parzy się w kubku, Młody podobno uczy się u siebie, yhm, już to widzę. Wstałam lewą nogą, ewidentnie. Wszystko mnie irytuje, denerwuje i drażni. Kolega Małżonek wybył z samego rana, to nawet lepiej, potrzebuje pobyć sama w swoim towarzystwie!
  Pies zległ koło mnie, rozłożył szeroko te swoje wielkie łapy i patrzy na mnie tymi swoimi brązowymi oczętami. Doskonale wiem o czym myśli, zbliża się pora karmienia, a to straszny żarłok. Aktualnie jest na diecie, a to chyba dla niego swoisty rodzaj kary, Bestia uwielbia jeść i dosłownie zżarłby wszystko.
Sama też powinnam zrzucić kilka kilogramów, poćwiczyć, podietować  i takie tam, ale mi się nie chce, zwyczajnie mam lenia. Zacznę od 1-go kwietnia, obiecuję! Yhm, obiecuję to sobie od września, nie wychodzi. Może potrzebuję motywacji? Mniejsza z tym.

  Kobiety w mojej rodzinie są bardzo charakterne, ze wszystkimi zaletami i wadami w rozumieniu słowa charakterne. Uparte bardziej niż osły, nieznoszące sprzeciwu- albo będzie po mojemu, albo wcale, o! Temperamentne i wybuchowe. Jedynie moja mama była oazą spokoju, nadal nie mogę pogodzić się z myślą, że Jej z nami nie ma.
Zawsze, odkąd pamiętam, powtarzano mi, że mam charakter jednej z babć, tej ze strony ojca. Słabo Ją pamiętam, byłam mała, gdy zmarła, ale z opowieści mamy wywnioskowałam, iż babcia była osobą... trudną, tak to nazwijmy. Zatem jestem trudna. 
To jednak nie tylko kwestia genów, ale także wychowania jak sądzę. Mama nadto mi pobłażała, chciała dla mnie wszystkiego co najlepsze, tyle wiem na pewno. Nigdy nie szczędziła mi miłości i uwagi, ale przez nieuwagę ukształtowałam się na trudną, lekko egoistyczną, charakterną istotę. Cóż za samokrytyka...
Pracuję nad sobą, bynajmniej próbuje.

  W ramach dzisiejszego strajku poczytam, nadrobię zaległości w tej kwestii. Kolega Małżonek wróci, będzie głodny, niech gotuje. Młody ma dwie zdrowe rączki, lodówka jest pełna. Shesha strajkuje!

 

2 komentarze:

  1. Leniwa sobota, uwielbiam takie. Posiedzieć, poczytać, przebywać w najlepszym towarzystwie - samej siebie. Nie przejmować się niezrobionym obiadem. Podobno mężczyźni kochają zołzy, może coś w tym jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie! Zołzy wiodą prym w życiu codziennym i nigdy nie jest nudno;)

      Usuń

Copyright © 2017 shesha pisze