7/14/2016 0

14.07.2016

Pada, ciągle pada. Przebudziłam się przed 7, padało, wstałam (wstydu oszczędź) chwilkę przed południem, padało. Teraz także pada, ba nawet leje. Druga biała bez cukru rozpoczęta, późne śniadanie zjedzone, mieszkanie powiedzmy ogarnięte, Młody 'oporządzony'.

Siedzę na kanapie, (na kanapie siedzi leń), z lapkiem na kolanach i piszę post na własnego bloga, WOW, też mi sensacja, pierwszy post na pierwszego bloga. Nie mam wprawy w pisaniu blogów, pamiętników itd., kiedyś nabazgroliłam kilka wierszy, ale nie posiadam ani oryginałów, ani duplikatów ów 'arcydzieł' ;-) Z drugiego pokoju słyszę głosik Młodego, podśmiechuje się, pewnie znów ogląda tych pociesznych, silących się na nieszablonowość YouTuberów. TV serwuje kolejne polityczne info, coś o fałszowaniu historii, wakacje Messiego i Ronaldo, na rzecz jasna prywatnych, mega drogich jachtach i reklama. No dobrze, wystarczy o tym co dziś, cofnijmy się do początku.

Urodziłam się w rok katastrofy w Czarnobylu, miesiąc za wcześnie. Jak mówi Mama, byłam planowanym i oczekiwanym dzieckiem, oczkiem w głowie babć i ciotek. Pielęgnowały mnie, krochmaliły, rozpieszczały, dmuchały i chuchały. To właśnie jak sądzę, zapoczątkowało moje rozkapryszenie, a potem krnąbrność. Nie mam żadnej fotografii z okresu niemowlęcego, ani wczesnego dzieciństwa, ale z opowieści wiem, że nie byłam ślicznym bobasem. Śliczną, małą dziewczynką także nie. Mama nie powiedziała mi tego wprost, ale delikatnie zasugerowała, co oczywiście zrozumiałam, a czego Ona nie chciała. Mam najukochańszą Mamę na świecie. :-)

Tak więc byłam chuda, wysoka i przeraźliwie chuda, a do tego długo łysa. Niefajny opis długo oczekiwanego dziecka, ale cóż, tak wyszłam.;-) Odkąd sięgam pamięcią, byłam nazwijmy to skomplikowana. Dziwna mieszanka osobowości, chwilami pokorna, za chwilkę pyskata, marzycielka i romantyczka, by za moment twardo stąpać po ziemi, a następnie znów chodzić z głową w chmurach. Uparta i nieugięta, chwilami bardzo egoistyczna. Teraz, z perspektywy czasu, nazwałabym to typem osobowości zmiennej. Daleko mi niestety do osobowości perfekcjonisty, czyli tzw. typu sumiennego, ale cóż, nikt nie jest idealny. ;-)

Kończąc (zimną już) białą bez cukru, z najchudszym jaki znalazłam w dyskoncie spożywczym mlekiem, spoglądam za okno, nadal pada i do tego mocno wieje. Ostrzegają przed nawałnicami, wichurami i innymi anomaliami. Młody upomina się o jadło, czas karmienia.;-) Jest już duży, ale ja wciąż widzę w Nim małego chłopczyka. Moje 30 pare kg SZCZĘŚCIA! :-) Może sama coś zjem? Potem ogarnę się i potrenuję, planuję być w formie, ale czy plan wypali? Okaże się. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 shesha pisze